Winofilia

niedziela, 12 września 2010
Chateau Filhot, Deuxieme Grand Cru Sauternes, 2003 (La Passion du Vin, 248 PLN)
Nadszedł czas na Święty Graal.
Albo płynne złoto... jak kto woli.
Miało miedzianozłoty kolor i mimo swej gęstości było niezwykle świetliste i klarowne. Wodziło za nos bakaliami: rodzynkami, papają suszoną, figami i migdałami. W tle pojawiały się: mango, ananas w syropie, brzoskwinie z nutą wanilii.
Słodycz wypełnia całe usta nawet przy małej ilości wina. Syropowatą konsystencję łagodziła delikatna, elegancka kwasowość. Trunek jest jak nektar, ma bardzo długi posmak, a wysoka zawartość alkoholu jest tak harmonijna, że ledwie odczuwalna. Smak mango, ananasów i suszonych owoców jest wyjątkowo przyjemny, a przy tym tak intensywny, że nie sposób nie zatrzymać się nad nim podczas degustacji.
Najlepsze wino jakie dotąd degustowaliśmy - prawdziwe Grand Cru.
10+/10 pkt.
niedziela, 22 sierpnia 2010
Nalewka Kolonjalna, Z. Kozuba i Synowie, 2007 (55 PLN, Alma)
Do chwilowego odstępstwa od tematyki winiarskiej "zmusiła" nas Nalewka Kolonjalna od Kozubów.
Zacznijmy od tego, że firma interesowała nas już wcześniej ze względu na niepowtarzalny klimat retro, jakim otacza swoje produkty. Kozubowie, w przeciwieństwie do większości typowych polskich producentów, włożyli dużo energii w stworzenie kompleksowego projektu; od dopracowanej, gustownej strony internetowej przez estetykę loga i etykiety aż do specyficznego języka przywodzącego na myśl dwudziestolecie międzywojenne. Taką klasę premium chciałoby się częściej widywać na półkach polskich sklepów.
Czego się dowiadujemy z etykiety? Otóż nalewka została "sporządzona z pierwszej jakości zagranicznych bakalii jak rodzynki, figi, daktyle i morele. Długotrwały zapach z nutką wanilji odcień zachodzącego słońca nad jeziorem Omulew, gdzie napitek ów powstał, konsystencja delikatnego miodu, oto charakterystyka Nalewki Kolonjalnej".
Otwieraliśmy butelkę mając duże oczekiwania i nie zawiedliśmy się ani trochę. Trunek powitał nas miedzianozłotym kolorem i - jakżeby inaczej - intensywnym, lecz wyrafinowanym aromatem bakalii i przypraw korzennych. Smak był najczystszą przyjemnością. Szczodra (procentowa) nalewka idealnie radziła sobie z oleistą słodyczą dając aksamitne odczucia na podniebieniu. Przyprawy korzenne nadawały charakteru i życia suszonym owocom wyostrzając smak. Trunek pozostawia bardzo długi posmak, nie nuży - nadaje się idealnie do picia solo lub z gorzką czekoladą, migdałami, mocną kawą. Trzeba po prostu uważać, by nie przyćmić upajającej słodyczy trunku :)
Ostatecznie zatem polecamy z czystym sumieniem to małe arcydzieło.
9/10
wtorek, 10 sierpnia 2010
Señorio del Condestable, Reserva, DO Jumilla. (29 PLN, Alma)
Dzisiejszy wpis dotyczyć będzie hiszpańskiego wina z regionu Jumilla. W tym przedziale cenowym wino okazało się bardzo przyjemnym zaskoczeniem. Ale więcej o tym za chwilę...
Condestable przywitał nas bardzo suchym korkiem, który aż piszczał z nieszczęścia przy otwieraniu. Jak można się domyślać, nie zniechęciło nas to do samego wina.
A to ukazało nam się w ciemnorubinowej, półprzejrzystej sukni z brązowymi refleksami. Pierścień był znacznie jaśniejszy, rdzawy, co jest raczej nietypowe jak na dość młodą reservę.
Co do nosa – oto prawdziwa zaleta Hiszpana. Dominowały aromaty ziołowe (wyraźnie wyczuwalne oregano, bazylia, tymianek) i nuty jeżyn ze szczyptą pieprzu. Po kilku minutach czarowało nas zapachami pieczonego chleba, beczki, rodzynek.
W ataku aksamitne, delikatne, na podniebieniu czuć owoce i miękkie, ułożone taniny. Finisz dość długi - przyjemnie gorzki, wytrawny; idealna równowaga minimalnej słodyczy, kwasowości, tanin i alkoholu (13%).
Zdecydowanie jedno z najlepszych czerwonych win wytrawnych w tak niskim przedziale cenowym :). Wybaczcie zbyt ciemne zdjęcie.
Nasza ocena: 8/10
Zdecydowanie jedno z najlepszych czerwonych win wytrawnych w tak niskim przedziale cenowym :). Wybaczcie zbyt ciemne zdjęcie.
Nasza ocena: 8/10
środa, 4 sierpnia 2010
Pierre Sparr, Pinot Blanc Reserve 2007, Alsace. (66 PLN, La Passion du Vin)
Witamy!
Na temat pierwszego wpisu na blogu wybraliśmy alzatczyka od Sparra. Zakupiony (i wypity) całkiem niedawno, a więc i wrażenia świeże, i duży entuzjazm do tworzenia jego recenzji ;)
Wino przywitało nas zdecydowanie ciemnym - jak na pinot blanc (z dodatkiem pinot auxerrois) - kolorem. Suknia była złota, w kolorze miodu akacjowego; wpływ beczki był zresztą odczuwalny nie tylko w przypadku oczu.
Nos był bardzo złożony i wielowarstwowy, ale zgrabnie skomponowany; analiza zapachu wymagała sporo czasu, choć przyniosła też wiele przyjemności. Wino rozwijało się w kieliszku; od początkowych aromatów chleba, wilgotnej piwnicy i tulipana (cóż za mieszanka ;)), przez białe, kwaśne owoce (agrest, jasna śliwka) do intensywnego aromatu jabłek, cukru i owoców smażonych; przez cały czas wyraźna była woń wosku.
Jeśli zaś chodzi o usta... Dostajemy to, czego się spodziewaliśmy po aromacie. W ataku pinot okazał się mineralno-kwaskowy, lecz na podniebieniu zaczęły uwalniać się owoce (młode jabłka, śliwka); w końcówce wino było lekko pikantne. Finisz długi, przyjemny, pełny. Stosunkowo sporej zawartości alkoholu (13%) w ogóle się nie odczuwa.
Wino jest wymagające i uparte, ale wynagradza trud smakującego; wymaga czasu, by się otworzyć i cierpliwości, by ujawniać powoli swe zalety.
Nasza subiektywna ocena to 8/10.
Subskrybuj:
Posty (Atom)