Do chwilowego odstępstwa od tematyki winiarskiej "zmusiła" nas Nalewka Kolonjalna od Kozubów.
Zacznijmy od tego, że firma interesowała nas już wcześniej ze względu na niepowtarzalny klimat retro, jakim otacza swoje produkty. Kozubowie, w przeciwieństwie do większości typowych polskich producentów, włożyli dużo energii w stworzenie kompleksowego projektu; od dopracowanej, gustownej strony internetowej przez estetykę loga i etykiety aż do specyficznego języka przywodzącego na myśl dwudziestolecie międzywojenne. Taką klasę premium chciałoby się częściej widywać na półkach polskich sklepów.
Czego się dowiadujemy z etykiety? Otóż nalewka została "sporządzona z pierwszej jakości zagranicznych bakalii jak rodzynki, figi, daktyle i morele. Długotrwały zapach z nutką wanilji odcień zachodzącego słońca nad jeziorem Omulew, gdzie napitek ów powstał, konsystencja delikatnego miodu, oto charakterystyka Nalewki Kolonjalnej".
Otwieraliśmy butelkę mając duże oczekiwania i nie zawiedliśmy się ani trochę. Trunek powitał nas miedzianozłotym kolorem i - jakżeby inaczej - intensywnym, lecz wyrafinowanym aromatem bakalii i przypraw korzennych. Smak był najczystszą przyjemnością. Szczodra (procentowa) nalewka idealnie radziła sobie z oleistą słodyczą dając aksamitne odczucia na podniebieniu. Przyprawy korzenne nadawały charakteru i życia suszonym owocom wyostrzając smak. Trunek pozostawia bardzo długi posmak, nie nuży - nadaje się idealnie do picia solo lub z gorzką czekoladą, migdałami, mocną kawą. Trzeba po prostu uważać, by nie przyćmić upajającej słodyczy trunku :)
Ostatecznie zatem polecamy z czystym sumieniem to małe arcydzieło.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz