Witamy!
Na temat pierwszego wpisu na blogu wybraliśmy alzatczyka od Sparra. Zakupiony (i wypity) całkiem niedawno, a więc i wrażenia świeże, i duży entuzjazm do tworzenia jego recenzji ;)
Wino przywitało nas zdecydowanie ciemnym - jak na pinot blanc (z dodatkiem pinot auxerrois) - kolorem. Suknia była złota, w kolorze miodu akacjowego; wpływ beczki był zresztą odczuwalny nie tylko w przypadku oczu.
Nos był bardzo złożony i wielowarstwowy, ale zgrabnie skomponowany; analiza zapachu wymagała sporo czasu, choć przyniosła też wiele przyjemności. Wino rozwijało się w kieliszku; od początkowych aromatów chleba, wilgotnej piwnicy i tulipana (cóż za mieszanka ;)), przez białe, kwaśne owoce (agrest, jasna śliwka) do intensywnego aromatu jabłek, cukru i owoców smażonych; przez cały czas wyraźna była woń wosku.
Jeśli zaś chodzi o usta... Dostajemy to, czego się spodziewaliśmy po aromacie. W ataku pinot okazał się mineralno-kwaskowy, lecz na podniebieniu zaczęły uwalniać się owoce (młode jabłka, śliwka); w końcówce wino było lekko pikantne. Finisz długi, przyjemny, pełny. Stosunkowo sporej zawartości alkoholu (13%) w ogóle się nie odczuwa.
Wino jest wymagające i uparte, ale wynagradza trud smakującego; wymaga czasu, by się otworzyć i cierpliwości, by ujawniać powoli swe zalety.
Nasza subiektywna ocena to 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz